• Producent: E-bookowo
  • Kategoria: E-booki
  • ISBN: 9788361184621
  • Autor: Jacek Wójcik
  • Wydawnictwo: E-bookowo
  • Ilość stron: 274
  • Rok wydania: 2009

11 Sierpnia 1999 roku miało miejsce zaćmienie słońca. W trakcie towarzyszącej mu burzy zostaje zgwałcona młoda dziewczyna, która wkrótce dowiaduje się, że jest w ciąży. Czy zechce urodzić niepożądane dziecko i czy będzie chciała je wychować? Jak dziwne sny, wizje i wydarzenia wpłyną na losy Marty i jej nienarodzonego dziecka? Michał jest młodym, rewelacyjnie zapowiadającym się doktorantem i archeologiem. Ma kochającą dziewczynę i jasno rysującą się przed nim karierę i przyszłość. Jurek jest księdzem, walczącym z utratą wiary i nałogiem alkoholowym. Ich losy zostają złączone, gdy razem dokonają niezwykłego archeologicznego odkrycia w starożytnym Efezie w Turcji. Znajdują dziwne artefakty i przepowiednię mówiącą o wydarzeniach, jakie mają się wkrótce rozegrać, w czasach jak najbardziej dla nich współczesnych. Jaki będzie związek nienarodzonego dziecka z odkryciami na wykopaliskach i czy zdążą rozwiązać zagadkę, zanim kolejne znaki ukarzą się na niebie? Kiedy Jezus Chrystus przychodził na świat, jego nadejście zwiastowały proroctwa i trzy gwiazdy. To właśnie one przyprowadziły do niego mędrców i oznajmiły światu nadejście Mesjasza. 9 miesięcy po zaćmieniu byliśmy świadkami połączenia na niebie nie trzech, lecz sześciu ciał niebieskich. Co mogą oznaczać takie zjawiska i czy mogą zwiastować nadejście czegoś szczególnego? Odpowiedź znają jedynie członkowie tajnej organizacji, która od wieków czekała na to szczególne zaćmienie i koniec drugiego tysiąclecia...

Znaki to pełna pasjonujących wydarzeń powieść przygodowa w najkorzystniejszym tego słowa znaczeniu, która mogłaby śmiało konkurować z bestsellerami Dana Browna. Mamy tu odwieczną walkę dobra ze złem, w której na pierwszy rzut oka nie wiadomo, kto walczy po dobrej stronie. Spiski, zagadki, wyścig z czasem, walka z własnymi słabościami, a wreszcie zaskakujący finał gwarantują fascynującą lekturę, od której trudno się oderwać.

Fragment:

- Zaczynamy. - Michał rozdzielił liny i belki podtrzymujące. Operacja polegała na podważeniu płyty wystarczająco wysoko, aby oparła się na saniach, które pozostałyby opuszczone na schody, a następnie po nich wciągnięte. Nikt nie wiedział, ile całość może ważyć, dlatego podważanie i opuszczenie stanowiło najtrudniejszą część zadania. Krawędzie płyty, dokładnie oczyszczone z piachu, stanowiły łatwy cel dla przewiązanych szmatami łomów. Napięte liny i skupione oczy robotników połyskujące w blasku płomieni ognia dały Michałowi i Jurkowi sygnał do rozpoczęcia. - teraz!!! - krzyknęli równocześnie. Sami naparli z całych sił na łomy i belki. Płyta ustąpiła z niezrównaną łatwością. Okazało się, że jest wyraźnie lżejsza i cieńsza niżeli przypuszczali. W następnej chwili opierała się już bezpieczna na saniach i powoli jechała w dół. Robotnicy także byli nad wyraz zdziwieni lekkością kamiennego zabytku. Zaledwie czterech ludzi wystarczyło, aby wciągnąć ją po kilku poziomach na górę. Dalszy ciąg schodów biegł w dół pod tym samym kątem i z pewnością było to dzieło wybudowane przez tego samego budowniczego. Ściany i sufit podziemnego tunelu wykute były w skale, wytwarzając wąskie łukowe sklepienie. W blasku słabych latarek widać było koniec tunelu i płaską podłogę wnętrza. - Weź to. - Michał podał księdzu jednorazową maskę. - I obejrzyjmy... Co tam jest? - Chodźmy. Ksiądz, zgięty w pół, powoli zaczął schodzić po schodach, a zaraz za nim stąpał Michał. Znaleźli się w podziemnej krypcie. Miała około stu osiemdziesięciu centymetrów wysokości, około trzech i pół metra szerokości i około sześciu długości. - Co to?!? - Jurek wskazał na około metrowe ceglane wzniesienie w zarysie katafalku. Obydwaj stali jakby zastygli w gęstym powietrzu. Poprzez chwilę żaden nawet nie drgnął. Michał z wrażenia ściągnął z twarzy maskę. Do jego nozdrzy zamiast stęchlizny i duchoty dotarł cudownie orzeźwiający zapach tysięcy kwiatów. Woń poczuł na dodatek Jurek i obydwaj nie wiedzieli, czemu dziwić się bardziej temu, co widzieli, czy temu, co czuli. Zapach był wszędzie. Mogli myśleć, że zanurzyli się w nim i przesiąkli od stóp do końców włosów. Odczuwali go nie tylko poprzez nos,na dodatek całym ciałem. Jeszcze pokaźniejsze zdziwienie potęgowało to, co widzieli na katafalku. Leżał tam stary pan. Jego włosy i broda były jednakowo platynowej barwy. W świetle latarek zdawały się świecić własnym blaskiem podobnie jak biała szata, w którą był ubrany. Wszystko to nie byłoby takie dziwne, gdyby nie jego ciało. Powoli zbliżali się do katafalku. Z każdym krokiem nie mogli uwierzyć w to, co widzieli. Ciało człowieka nie wykazywało jakichkolwiek, choćby najmniejszych oznak rozkładu. Patrząc na niego z dwóch metrów można aby pomyśleć, iż człowiek ten śpi. Dłonie miał złożone na piersi i przykrywał nimi metalowe przedmioty o podłużnych dziwnych kształtach.


gratisowy fragment:

Produkty podobne

Produkty najpopularniejsze w kategorii E-booki